sobota, 10 września 2011

Co z tym Edkiem? - słaby EURODOLAR

Trochę moich przemyśleń na temat pary EUR/USD.
Spójrzmy na wykres dzienny tej pary.

EUR/USD wykres dzienny
Już niewprawny analityk wykresów zauważy, że coś się w ostatnich dniach stało. Ale co się stało?

Słabość EUR/USD
Jak widać na wykresie, od pewnego czasu (marca-kwietnia) eurodolar przejawiał oznaki słabości. Wydawało się, że wsparcia - słabsze 1,41 i mocniejsze 1,40 są dobrymi miejscami do zajmowania długich pozycji. Ale zarazem należało to robić ze świadomością, że te wsparcia, choć ładnie bronione są początkami ruchów, które są coraz mniej zyskowne. Dopiero lipiec przyniósł nam quasi-horyzontalne zachowanie się tej pary.
Ostatnie dwa dni, to jednak koniec tej wielomiesięcznej walki na stałych poziomach. W ostatnich dwóch dniach rynek mocno zanegował poprzednie wsparcia, a to jednoznacznie świadczy o słabości EUR/USD.

No i  co z tego?

Każdy inwestor, który zaobserwuje taki zwrotny punkt rynku powinien postarać włączyć się w ten ruch.
Zatem jak to wykorzystać? Na pewno wchodzenie teraz z pozycją krótką nie jest najlepszym rozwiązaniem. Ja proponuję jednak wyczekać na jakieś odreagowanie tak mocnego ruchu.
Scenariusz wejścia
Zgodnie z zachowaniami rynku, wsparcie staje się oporem - dlatego należy się spodziewać, że kurs będzie próbował przetestować ten nieistniejący opór - 1,40. Na wykresie zaznaczyłam dwa obszary zakupu - są to obszary, które zakładam jako dobre do zawarcia pozycji krótkich. Wyznaczyłam dwa, bo nie wiem jak w następnym tygodniu zachowa się rynek. Tak czy inaczej zakładam zajęcie pozycji krótkiej w tych strefach. Również przewiduję ewentualną drugą pozycję krótką jeśli kurs podejdzie na jeszcze wyższe poziomy - ale wszystko poniżej 1,40.
Warto tu również zaznaczyć, że te transakcje traktuję jako inwestycje długoterminowe (tygodniowe - nie minutowe, lub godzinowe), w co wliczam zachowanie odpowiednich rezerw depozytów.

To na razie tyle.
Buziaki :*
Klaudia

niedziela, 29 maja 2011

Claudia w świecie instrumentów finansowych...

Pewnie niektórzy myśleli, że mój mały blog umarł śmiercią naturalną... Nic bardziej mylnego. Po prostu, aby napisać ten post, musiałam zgromadzić trochę informacji, a może bardziej doświadczeń niż informacji.
Tym razem chcę przedstawić moje wrażenia na temat inwestowania w różne - mocno się różniące - instrumenty finansowe. No i docelowo chcę dokonać porównania i podsumowania ich zalet i wad.

Chcę zaznaczyć, że będzie to bardzo subiektywny wpis, ale zapewniam, że wszystko co napiszę opiera się na rzeczywistych doświadczeniach, a nie na jakichś tam "legendach" wziętych z internetu, czy jakichś czatów. Wszystko było testowane na realnych rachunkach i realnych pieniądzach...

1. Rynek akcji

Tutaj sprawa jest najprostsza. Za każdą akcję płaci się określoną cenę. Ograniczają nas godziny handlu. Zmienność kursu ograniczona jest "widełkami". Prowizja biura maklerskiego jest stosunkowo wysoka - bo, żeby zacząć zarabiać trzeba przeskoczyć około +1% stopy zwrotu. Tak naprawdę, to trzeba posiadać kapitał (w mojej opinii) przynajmniej 5tyś zł, żeby zacząć na poważnie działać. Chcąc zbudować ciekawy portfel akcji i marzyć o konkretnym zarobku najlepiej mieć do dyspozycji przynajmniej 20-50tyś. zł.
Zaleta tego typu inwestycji jest to, że nigdy nie zejdziemy poniżej zera. A jakoś nie chce mi się wierzyć jak czasami czytam lub słyszę, że ktoś stracił wszystko co miał w akcjach. Akcje mają to do siebie, że zawsze coś są warte. Nawet jeśli kurs nie idzie po naszej myśli, to mają one swoją wartość. Poniesiemy stratę, ale jest ona w dużym stopniu ograniczona. Dlatego ryzyko strat, jak i potencjał zysku jest skończony.
  • Rynek główny GPW
 Niektórzy nie szanują naszego rynku akcji. Niektórzy narzekają, obrażają, że "bananówka", że nie ma ciekawych spółek. Ale dobry inwestor zawsze coś znajdzie. Zaletą tego rynku jest płynność, choć oczywiście nie wszystkie spółki osiągają przyzwoite obroty, ale w przypadku tych większych płynność handlu dla inwestora indywidualnego jest wystarczająca.

  • NC - New Connect
Rynek małych spółek. On działa na wyobraźnię inwestora. Mami wielkimi okazjami genialnych inwestycji. W wielu przypadkach tak jest. Ale przyglądając się bliżej  jest tu wiele spółek, które nabierają inwestorów. Pokazują wielkie plany, zbierają kasę z emisji akcji, a potem następuje pustka - czasami wieloletnia.
Jednak ja jestem zdania, że inwestor, który umie czytać między wierszami (głównie chodzi o czytanie sprawozdań finansowych, a mniej wykresów) znajdzie swoje perełki.
Zdecydowaną wadą rynku akcji małych spółek jest płynność. Tu trzeba bardzo zmyślnie kontrolować swoje zaangażowanie w daną spółkę i swoje ruchy na rynku. Czasami pakiet akcji warty 2-3 tyś. zł to już wielki pakiet, który powoduje załamanie się kursu danej spółki. Podsumowując... rynek dla cierpliwych o mocnych nerwach.

2. Kontrakty terminowe

 Ten typ instrumentów pochodnych już opisywałam w poście Jak kupić 100 akcji a zapłacić za 10.... Tutaj krótko napiszę co nowego one wnoszą w porównaniu do opisanych wyżej akcji. Tak na prawdę notowania kontraktów terminowych na akcje są zbliżone do kursów danych akcji. Dodatkowo dostajemy jednak możliwość zawierania kontraktów na pary walut (tylko niektórych) oraz na notowania polskich indeksów. Oczywiście, na wszystkich tych instrumentach możemy zajmować długą jak i krótką pozycję. Istotną różnicą (w porównaniu do akcji) jest dźwignia finansowa. To znaczy, że zawierając kontrakt terminowy mamy w posiadaniu coś, za co płacimy tylko w kilku procentach. Zatem i ryzyko jest większe. W tym przypadku możemy stracić więcej niż inwestujemy. Tu musimy mieć emocje na wodzy, musimy mądrze zarządzać kapitałem i trzymać pewną rezerwę, bo w przypadku niepomyślnego scenariusza musimy dopłacać do swojej inwestycji by ją utrzymać. 
Świadomość takiego inwestora musi być znacznie większa niż przy zwykłych akcjach.

Podsumowując rynek akcji i kontraktów terminowych na naszej giełdzie zauważyć muszę jeden ważny (przynajmniej dla mnie) fakt. Ograniczają nas godziny handlu od 8:30 lub 9:00 do 17:30. Ktoś powie co z tego... A to z tego, że w ciągu tygodnia większość czasu mamy związane ręce. To boli inwestora, który obserwuje notowania zagraniczne, różne dane i zdarzenia, które wpływają na nasze inwestycje. W przypadku spółek z WIG20 mamy bardzo wielką podatność na to, co się dzieje dookoła. Zatem inwestor nieraz wie, że stoi na straconej pozycji, ale nie ma możliwości zamknięcia lub modyfikacji swojej inwestycji.

3. Forex - pary walutowe, kontrakty na indeksy, towary...

Teraz wkroczymy w światowy rynek handlu. Pomijając szczegóły wszelkich kwotowań, swapów, spreadów, można powiedzieć, że są to takie ogólnoświatowe kontrakty terminowe na wszystko co się da :-). Pary walut, indeksy z całego świata, towary są dostępne dla zwykłego inwestora. Ryzyko jest ogromne, potencjał zysków również i to właśnie działa a wyobraźnię maluczkich. To co stanowi o największej sile takiego inwestowania, to pełna kontrola nad inwestycją. Reklamy podają, że 24h na dobę trwa handel. Z przymrużeniem oka możemy to potwierdzić - a tak na prawdę handel jest możliwy od nocy niedzielnej do nocy piątkowej z krótkimi przerwami w zależności od danego instrumentu. Nie umniejsza to jednak faktu, że mamy kontrolę nad swoją inwestycją, a przez to nad swoimi pieniędzmi. Warto też zauważyć niskie prowizje. Ja właściwie nie odczuwam ich i nie biorę pod uwagę w swoim systemie inwestowania. Również płynność jest tu wielką zaletą.Kolejną zaletą są tu rozliczenia. Zamykając kontrakt pieniądze natychmiast znajdują się na naszym koncie, a nie jak w przypadku akcji po 3 dniach lub w przypadku kontraktów terminowych na koniec dnia.
Największą wadą uczestnictwa w takim światowym handlu są emocje. Światowe rynki podatne są na ciągłe wahania - gwałtowne podczas ogłaszania danych makroekonomicznych, ale też powolne (ja nazywam je dryfami) podczas okresów spokoju. Tak czy owak tu realna jest strata całego kapitału w kilka - kilkanaście minut, ale realne są też kilkuset procentowe stopy zwrotów z inwestycji w bardzo krótkim czasie. Tak na prawdę jest to ciągła wojna w własnymi emocjami i ciągła spekulacja.

4. Podsumowanie

Podsumowanie zrobiłam w wersji tabelkowo-obrazkowej.
 










Cechy, wady, zalety
Komentarz do danych w tabelce:

Kolorem zielonkawym są cechy, które są zaletami danego instrumentu finansowego, czerwonym - wady. Oczywiście moja subiektywna ocena.

1. Potencjał zysków lub strat - na ile możemy liczyć zysków i na ile strat powinniśmy być odporni
2. Ryzyko inwestycji - jak łatwo stracić pieniądze
3. Płynność - czy da się sprzedać bez większych problemów po zadowalających cenach
4. Dźwignia finansowa - jest czy nie ma
5. Efektywność handlu - ile trzeba poświęcić pracy (analiz, obserwacji rynku, itp.) dla osiągnięcia określonych zysków
6. Efektywność pracy kapitału inwestycyjnego - czy nasz kapitał ciągle jest zaangażowany efektywnie, czy jest zablokowany w jałowe inwestycje
7. Gwarancja kapitału - czy obudzimy się kiedyś z minusowym stanem konta
8. Stosowanie SL - na ile łatwo jest stosować systemy stop loss
9. Techniki analizy - jakie techniki są możliwe dla danego instrumentu
10. Prowizje - ile kosztuje nas sam handel, czy same prowizje mogą zaszkodzić naszym inwestycjom
11. Godziny handlu - rzeczywiste godziny, w których możemy działać na rynku
12. Rozliczenie inwestycji - kiedy realny zysk/strata jest w naszym portfelu
13. Reakcja na dane makroekonomiczne - czy dany instrument reaguje bezpośrednio na dane czy pośrednio (np. WIG20 reaguje pośrednio - patrzy na amerykańskie, niemieckie indeksy)

Cóż... to by było na tyle...
Wpis bardzo subiektywny, ale zachęcam do dyskusji.
Buziaczki
Klaudia

sobota, 26 lutego 2011

O komentarzach - małym druczkiem

W związku z tym co działo się ostatnio w komentarzach do moich postów jestem zmuszona do zmian. 
Włączyłam moderowanie komentarzy.
Jestem za wolnością słowa, ale przeciw głupocie i popisywaniem się nią w internecie.

Komentarz Klaudii - PKOBP

Chcę skomentować to, co dzieje się na kursie PKOBP. Szczególnie w odniesieniu do poprzedniego wpisu (Trójkąty rysują się same).

Wykres PKOBP

Co się zmieniło? - nic!!

Inwestorzy nie mają sił by zdecydować co zrobić z kursem. Jednak warto zauważyć, że ubiegły tydzień niezbyt sprzyjał wzrostom z powodów Libii i wszystkiego, co z tym było związane (np. rosnącą ceną ropy). Dlatego warto docenić silne zachowanie kursu PKOBP
Niezdecydowanie jest też zrozumiałe, bo dopiero 7 marca będziemy mieli raport za rok 2010. To powoduje, że ostatnie sesje to niezbyt wielki obrót na tych akcjach. Inwestorzy zapewne w tym tygodniu zaczną grać pod raport, ale to się okaże.
Z punktu widzenia analizy technicznej można zaryzykować kupno akcji PKOBP licząc na odbicie od dolnej granicy kanału wzrostowego. Sygnałem do tego może być zamknięcie powyżej górnej krawędzi średnioterminowego kanału spadkowego. Łatwo też określić poziom zlecenia obronnego na poziomie ok. 40zł (lub lekko poniżej).

To tyle... 
Powodzenia w następnym tygodniu.

piątek, 11 lutego 2011

Trójkąty rysują się same...

Od pewnego czasu interesuję się wykresem PKOBP. Chociaż dotychczas za bardzo za akcjami z WIG20 nie przepadałam, ostatnio z racji inwestowania w kontrakty terminowe zaczynam śledzić kursy spółek z tego indeksu.

Tytuł wpisu nawiązuje do tekstu o podobnej tematyce - Trójkąty tu i tam. Chcę chwilkę zatrzymać się  nad tymi trójkątami i pokazać, że w obecnej chwili kurs sam sobie rysuje trójkąt. Ponadto uważam, że jest to kluczowy moment decydujący, w którą stroną podążą ceny.

Zgodnie z zasadami analizy wykresów zacznę od szerokiego spojrzenia na kurs PKOBP w wykresie tygodniowym.

PKOBP - wykres tygodniowy

Dygresja 1:
Przy okazji kilka słów o kanale wzrostowym/spadkowym. Niektórzy mówią, że narysować zawsze coś można - jakieś linie, jakieś wsparcia. Tak i jakoś dziwnym trafem te wsparcia czy opory stanowią dla cen zaporę nie do przejścia.
Podobnie można przejść do kanałów zwyżkujących (no i zniżkujących). Tu, zgodnie z definicją kolejne dołki i górki powinny być na co raz to wyższych poziomach. I znowu dziwny traf prowadzi często te dołki i górki po równoległych liniach. To tworzy nam taki kanał, który trzyma nasz kurs w ryzach. Przebicie tego kanału często kończy się tragicznie - zmianą panującego trendu.

Ale koniec tej dygresji... czas na PKOBP. Mamy kanał - wzrostowy. Widzimy dwa dołki, które inwestorzy wykorzystali bezlitośnie do zakupów, co widzimy na wykresie wolumenu. Zatem w perspektywie długoterminowej, akcje tego banku wyglądają bardzo atrakcyjnie - są w miejscu , gdzie powinny rozpocząć się ponownie wzrosty do ok. 50 lub więcej złotych (to też sugerują liczne rekomendacje wystawione tym akcjom).

Teraz spójrzmy bardziej drobiazgowo - obejrzyjmy wykres dzienny.

PKOBP - wykres dzienny

Grubymi liniami widzimy tu pozostałości kanału z poprzedniego wykresu - dolna z linii napiera na kurs i nie pozwala na znaczne spadki. Ale w tym spojrzeniu odnajdujemy drugi kanał i to sprzeczny z poprzednim. Tu kurs trzymany jest w trendzie spadkowym.

Dygresja 2.
Powstaje sprzeczność, bo nie można i spadać i rosnąć jednocześnie.

... a właściwie czemu nie...

Przecież taka sprzeczność jest prawie na każdym wykresie. To zależy kto patrzy na wykres. Inwestor długoterminowy może powiedzieć, że PKOBP rośnie. Inwestor krótkoterminowy powie, że mamy wyraźne spadki. Zatem sprzeczność może istnieć.

I znowu po dygresji wracam do tematu. Jak rozstrzygnąć te dwie sprzeczne informacje płynące z dwóch wykresów. Trzeba je jakoś przecież pogodzić, bo coś inwestorzy muszą w najbliższych dniach zrobić z kursem.
Przede wszystkim zauważmy, że kurs nie wykracza z granic obu kanałów. Przecięcie dolnych linii kanałów nawet można odcztać jako skumulowanie się sygnałów zakupu wynikających z tych dwóch kanałów, co zaowocowało dużym wolumenem i odbiciem na północ.
A co obecnie. Obecnie mamy bardzo ciekawą sytuację, bo zgodność kanałów i kursu kończy się - musi się skończyć. Patrząc krótkoterminowo znajdujemy sie na górnej granicy kanału - zatem spadki. Patrząc szerzej zbliża się dolna granica kanału wzrostowego - zatem wzrosty. I powstał nam samoistnie pewnego rodzaju trójkąt (podobny jak we wpisie Trójkąty tu i tam).

A co będzie?
To pytanie bez odpowiedzi. Ja jestem za wzrostami i nie jest to moje "widzi mi się", gdyż:

- długoterminowy trend przemawia za wzrostami
- rekomendacje dla polskiego sektora bankowego są dobre
- rekomendacje dla akcji PKOBP zgodnie mówią o wzrostach
- korekta szerszego rynku jakoś idzie, ale przyjść nie może.
- a i jeszcze "Mu-burak" w końcu ustąpił, to może wyzwoli naszego WIGa :D

To tyle...
Może za długo, ale tak wyszło
Buziaki
Klaudia

piątek, 28 stycznia 2011

Jak kupić 100 akcji a zapłacić za 10 - czyli kontrakty terminowe

Tydzień temu rozpoczęłam nowy etap w moim krótkim inwestorskim życiu - kontrakty terminowe.
W tym wpisie postaram się pokazać powody, dla których postanowiłam zainteresować się taką formą inwestycji.

Po pierwsze kilka słów o idei kontraktu terminowego - oczywiście nie będę tu pisać jakichś książkowych definicji kontraktu terminowego, ale wyjaśnię to po swojemu.

1. Co to to jest ten kontrakt terminowy?

Już sama nazwa "instrument pochodny" daje do myślenia, że jest tu jakaś kombinacja. I jest. Zawierając kontrakt terminowy "zakładamy się" z kimś, że akcje (KGHM, PKO, PGNiG, PKNORLEN, TPSA), wartość indeksu (WIG20, mWIG40) lub walut (USD, Franka Szwajcarskiego, Euro) wzrosną lub zmaleją.
Zatem jeżeli uważamy, że zmaleją, to sprzedajemy kontrakt terminowy (zajmujemy pozycję krótką). Jeżeli uważamy, że kurs będzie rósł to kupujemy kontrakt (zajmujemy pozycję długą).

2. No i co tu nowego? Przecież akcje można sobie normalnie kupować?

Niby akcje, np. KGHM można sobie kupić na zwykłym rynku GPW -  to po co zawierać jakieś kontrakty?

Tu jest ukryta właśnie cała istota kontraktów terminowych. Każdy inwestor słyszał chyba o dźwigni. 
Zawierając jeden kontrakt na akcje KGHM (pozycję krótką) zakładamy się o 100 (!!!) akcji tej spółki. Każdy wprawny inwestor wie, że 100 akcji KGHM, to wymaga pokaźnego portfela (na 28 stycznia 2011 roku jest to 16 930 zł). To już przekracza realne możliwości zwykłego drobnego inwestora. I tu rozwiązaniem jest kontrakt terminowy - kontrakt na 100 akcji zawieramy zaledwie za nieduży procent wartości tej kwoty (7,4% z kwoty 16 930 zł =1252,82zł).

3. A jakie z tego zyski/straty?

Mamy zatem 100 akcji płacąc za niecałe 8 akcji. Zatem kto kogo tu oszukuje?
Okazuje się, że nikt nikogo nie "robi w balona". Są jednak pewne ale.

Pierwsze ale: 7,4% depozytu za akcje oznacza, że jeżeli nasza inwestycja nie pójdzie po naszej myśli o 7,4%, to cały depozyt nam przepada.
Drugie ale: jeżeli ruch cen akcji pójdzie jeszcze dalej, to nasz Dom Maklerski poprosi o uzupełnienie depozytu - zatem możemy stracić więcej niż wpłaciliśmy na początku (w przypadku zwykłych akcji jest to niemożliwe).
Trzecie ale: Jeżeli notowania kontraktu idą po naszej myśli, to jeden procent ruchu ceny kontraktu, to znaczny wzrost naszych zysków - to jest właśnie efekt dźwigni.
Czwarte ale: Po każdej sesji dostajemy pięniążki lub musimy dopłacić do naszego depozytu.

4. Czy warto w to się bawić?

Według mnie warto, ale tu nie ma miejsca na błędy, bo wszystko dzieje się szybko. Obliczając stopę zwrotu inwestycji w ciągu jednej sesji można bez wysiłku osiągnąć poziomy +/- 10-20%. Przy dużych zmiennościach kursów w ciągu jednej sesji możemy stracić bardzo wiele lub zyskać bardzo wiele w ciągu kilku chwil.

Drugą zaletą (szczególnie w porównaniu z handlem na Forexie) jest niski spread - czyli różnica między ceną zakupu i sprzedaży. Poza tym prowizje - od jednego kontraktu na akcje to zaledwie 3zł.

5. Podsumowanie...

Kontrakty terminowe to wyższa szkoła jazdy. Trzeba już mieć za sobą trochę handlu na giełdzie, żeby potrafić ocenić ryzyko, umieć szybko podejmować decyzje i znać podstawy analizy technicznej. Ryzyko jest wielkie, ale potencjalne zyski są jeszcze większe. Zachęcająca jest przy tym prowizja - ona ma tu mniejszy wpływ, bo jej wysokość nie jest znacząca w porównaniu do zysków/strat.

6. A co z innymi rodzajami kontraktów?

Oczywiście wszystko opisałam na przykładzie kontraktu FKGH. Poniżej przedstawiam jakby to wyglądało dla innych rodzajów kontraktów z naszej giełdy. Poziomy depozytu wyznacza nam "z góry" GPW i nasz Dom Maklerski.
Wielkości depozytów właściwych na dzień 28 stycznia 2011 roku

Jak widać w tabelce, wielkości depozytów są różne, zmienności wartości kontraktów też są bardzo różne. Ważną sprawą, na którą należy zwrócić uwagę jest płynność danego kontraktu.
Dlatego w przypadku kontraktów terminowych trzeba świadomie i z przekonaniem podejmować swoje decyzje.

To na razie tyle na temat kontraktów terminowych.
Życzę powodzenia 
Klaudia

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Chorągiewka na wietrze.

W tym wpisie chcę zaproponować spółkę Próchnik jako ciekawą inwestycję.

Wykres dzienny spółki Próchnik
Co tu ciekawego?

1. Kurs spółki z początkiem października ubiegłego roku w końcu drgnął. Do końca listopada intensywnie rosła cena tego waloru, a grudzień i styczeń tego roku to już powolne "chłodzenie" się wykresu. 

2. Poziom 0,66 zł można uznać za silne wsparcie. Zatem łatwo określić stop loss - nieznacznie poniżej tego poziomu.

3. Na wykresie można nakreślić formację chorągiewki. Zgodnie z tą formacją kurs powinien przebić się w najbliższych dniach przez górną linię chorągiewki. Zasięg ruchu mierząc maszt chorągiewki można określić jako okolice 0,90zł.

4. Wolumen potwierdza pozytywne zainteresowanie inwestorów tym walorem.

5. Wskaźniki pokazują, że poziomy cen są interesujące. MACD jest bliski wygenerowania sygnału zakupu.

Zatem, reasumując - obecnie kurs chłodzi się. Chorągiewka w trakcie najbliższych sesji powinna rozstrzygnąć definitywnie kierunek przyszłych ruchów. Ryzyko transakcji jest nieduże ze względu na bliskość silnego wsparcia, co pokazuje nam wyraźnie miejsce ustawienia zlecenia obronnego.

Ja kupiłam, a Wy?

Pozdrawiam wszystkich, który czekają na zielone styczniowe dni.
Klaudia

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Nowy Rok! Nowe nadzieje!

No i mamy Nowy Rok. I nowe sesje giełdowe przed nami. 
I znowu będę się mylić i pisać 2010 zamiast 2011 :P
Na naszej Giełdzie Papierów Wartościowych dziwna zmiana - teraz sesja trwa do 17:35 i dziwnie o tej porze wpatrywać się w cyferki i wykresy, ale czas pokaże czy to wyjdzie inwestorom na dobre.

W tym pierwszym w tym roku wpisie chcę popatrzeć na interesujące mnie wykresy w szerszej perspektywie i ocenić co może nas czekać w tym 2011 roku.


1. Standardowo - zmagania WIG20 z S&P500
S&P500 oraz WIG20 w blasku  świeczek tygodniowych
Patrząc na te dwa wykresy możemy stwierdzić jedno - mamy spokojny trend wzrostowy. Pomału  indeksy odrabiają stracone punkty i pną się do góry. Można (z przymrużeniem oka ) stwierdzić, że amerykański i polski indeks poruszają się w spokojnym kanale wzrostowym. Silne (a nawet bardzo silne) opory są poza naszym zasięgiem - przynajmniej przy obecnym tempie wzrostów.
Reasumując punkt startowy jest dobry i pozwala nam spokojnie spać i śnić piękne sny  o zielonych procentach w 2011 roku.

2. Młode, prężne i obiecujące - NewConnect
NCIndex - indeks młodych spółek.
Dlaczego przyglądać się temu indeksowi i w ogóle dlaczego warto obserwować rynek NewConnect?

W mojej opinii właśnie tam są zgromadzone spółki, którym jeszcze się chce, które mają cele (często nierealne) i w większości dobrze wykorzystują pieniądze pochodzące z pierwszych emisji rynkowych swoich akcji.
Handel na tym rynku niesie ze sobą pewne ryzyko. Tu płynność jest w większości niska, ale znam wiele spółek z WIGu, które mogłyby się bardzo zawstydzić na NC. Dlatego przesadny lęk przed inwestycjami na NewConnect jest nieuzasadniony.

Z drugiej strony patrząc, ryzyko, o którym piszę wyżej, równoważy potencjał ukryty w wielu spółkach  wchodzących w skład tego indeksu.
Trzecim czynnikiem zachęcającym do znajdowania miejsca w swoim portfelu na walory z NC jest rosnące zainteresowanie inwestorów tym nowym rynkiem. Spoglądając na wykres powyżej widzimy jak bardzo obroty tygodniowe rosły w ostatnim czasie.

To teraz kilka słów o perspektywach na kolejne miesiące. Rosnący trend długoterminowy wydaje się być bardzo obiecujący. Wartość indeksu posiada wiele do odrobienia w stosunku do wartości sprzed kryzysu. Zainteresowanie inwestorów ciągle rośnie generując bardzo wysokie obroty przy wzrostowej wartości indeksu. To dowodzi, że te mniejsze spółki mają trochę do powiedzenia w świecie makroekonomicznym i że to dynamika ich rozwoju potencjalnie da większe zyski niż inwestycje na WIG-u.

Ja jestem optymistką. Pozostaje mi życzyć Wszystkim, który dotrwali do końca tego wpisu :-) wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Udanych inwestycji i wiele intuicji... ona pomaga w najważniejszych chwilach decyzji...



Buziaki...
Klaudia