niedziela, 29 sierpnia 2010

Dobrze jest mieć dwóch ojców...

Tytuł postu prowokacyjny - przynajmniej w dzisiejszych "nowoczesnych" czasach.
Nawiązuje on do książki Roberta Kiyosakiego pt. "Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec".  

Na podstawie przeciwieństw przedstawione zostały tam dwa podejścia do finansów osobistych.

Biedny ojciec okazałby się chyba przeciętnym polskim ojcem. Swoim dzieciom powtarza, że trzeba się uczyć, skończyć studia, pracować  i w ten sposób dożyć marnej emerytury.

Bogaty ojciec uważa, że jest to najgorsza rada jaką rodzic może dać swojemu dziecku. On ma bardziej wymagające podejście do pracy i oszczędności. On mówi, że trzeba inwestować i to nie w dom, nie w samochód, ale w "aktywa". I te aktywa mają zarabiać na nas bez naszego udziału. Mają po prostu "robić" pieniądze.

Ktoś na czacie  GryGiełdowej napisał, że Kyiosaki napisał coś co jest zupełnie oderwane od rzeczywistości - nie da się zastosować. Można tak do tego podejść, ale w takim razie wyrzućmy Pismo Święte, tomy Filozofii Tatarkiewicza i wiele innych książek. Patrzmy na metodę myślenia, a nie na szczegóły. Nie pytajmy kto był tym Bogatym Ojcem, bo i po co...

A co warto zapamiętać z tej książki?
  • Szkoła uczy wszystkiego, ale nie uczy inwestować i oszczędzać
 Niestety to dalej prawda. Jeżeli bym polegała na szkole, to bym umiała tylko czekać na swoje kieszonkowe by je wydać w 2-3 dni i czekać na kolejną "wypłatę". Gdyby nie mój Tata, nie miałabym pojęcia o oszczędzaniu itp.
  • Pieniądz "robi" pieniądz
 Mając oszczędności warto mądrze zainwestować - w ten sposób nasze oszczędności rosną i kilka mądrych inwestycji może dać nam duże zyski. Znam ludzi, którzy trzymają pieniądze w kopercie w domu, znam też takich, którzy mają lokaty w banku. Ale jeżeli przyjrzeć się oprocentowaniom lokat, to trzeba mieć na prawdę cierpliwość. Ktoś kto chociaż odrobinę zainteresuje się giełdą inaczej zaczyna patrzyć na swoje oszczędności. Widzi, że zysk z jednej zakończonej inwestycji bierze udział w następnej i to działa na wyobraźnię.
  • Ryzyko, strach
Nie ma chyba stuprocentowo pewnych inwestycji. Zatem jest zawsze strach przed tą nieudaną. I może pojawić się pytanie: czy lepiej zainwestować i stracić, czy nie spróbować i pojechać na wakacje. Ja jestem ryzykantką, chcę po prostu dać sobie szansę. Trzeba oswoić się z ryzykiem, opanować strach.
  • Człowiek uczy się na błędach
Każda nieudana inwestycja powinna w pewnym sensie dawać nam "edukacyjny zysk". Trzeba spróbować wywnioskować czemu się ona nie powiodła i jak uniknąć takich "okazji" na przyszłość.
  • Trzeba szukać okazji, dopasowywać się do sytuacji makro i mikroekonomicznej
Kyiosaki dużo zajmował się nieruchomościami, ale jest to tylko przykład. Trzeba znaleźć sobie odpowiednią dziedzinę, która ma potencjał i na której dobrze się znamy. A okazji jest dookoła wiele, tylko często nie chcemy ich widzieć.

Podsumowując - warto spojrzeć na świat inaczej, nie patrzyć, że mając kilka tysięcy trzeba je wydać na wycieczkę, nowy samochód, albo rozpuścić na prawo i lewo. Warto mieć myślenie inwestora, odróżnić aktywa od pasywów. Trzeba spojrzeć inaczej na pieniądz, na pracę, na swoją edukację i przestać biec w "wyścigu szczurów".

1 komentarz: